11 maja 2013

Ostatnie 2h

22 minuty temu minęły moje ostatnie dwie godziny spędzone na placu przed poniedziałkowym egzaminem. Wczoraj była burza, dlatego też przeniesione zostały na dzień dzisiejszy.

Poukładało się. Wpadłem na moto o 14.

Sprawdzenie 3 elementów, wyprowadzenie, przygotowanie i jazda.

10 min na ósemce. 100% skuteczności.
35 min na wolnym slalomie. Były momenty grozy i złości, ale na sam koniec opanowałem to na tyle mocno, że już na pierwszym biegu bez pół sprzęgła mijałem słupki.
Na początku robiłem to tzw. żabką, puszczałem i wciskałem sprzęgło, ale efekt był różny.

Kolejne 15 min to już tylko ominięcie przeszkody przy 50tce. Nic trudnego, jedzie się prawie po prostej.

Ostatnia drastyczna godzina to szybki slalom... Ciągle problemy ze zmieszczeniem się w czasie.
Pierwsze 30 min było dramatyczne.
Rozmawiałem z instruktorem, dał mi kilka wskazówek. 

Gdy po kilku przejazdach zobaczyłem od niego znak "OK"

Uwierzyłem w siebie. Zaczynało wychodzić coraz częściej. Wiadomo, że ciągle gdzieś popełniam błędy ale już wiem jak się do tego przygotować.

Skuteczne moje sposoby są dwa:
1. wjazd 38km/h lekkie zwolnienie ale trzymanie gazu. Przy ostatnim słupku mocniej się położyć i przygazować. Ciężko na tym moto lekko odjąć gaz, zazwyczaj wkleja w podłogę i spadają momentalnie obroty.
2. rozpędzić się do 32-34km/h i trzymać cały czas gaz. Lecieć slalom z lekkim uchyleniem. Problem w tym że trzeba być w miarę blisko pachołków - łatwiej je przewrócić co oznacza koniec egzaminu.

Nie ma się co podniecać, w poniedziałek się wyjaśni.
Jestem z siebie zadowolony, choć właśnie szybki slalom idzie najgorzej nadal... ciągle gdzieś się "potykam". 

Na czas 3:36 najlepszy jaki zrobiłem to 3:15 najgorszy natomiast 3:50.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz