30 września 2012

Marzenie o bestii

Temat zakupu motocykla jak i marzenia o jego użytkowaniu nie kończyły się.

Podczas wspólnych posiadówek z żonką doszliśmy do wniosku że kupimy Choppery, duże piękne, masywne i będziemy jeździć turystycznie w trasy, nad jezioro, ze skórzanymi kuframi, błyszczącymi bakami...

Gówno prawda - przebrzydle szybko z tego wszystkiego wyleczył mnie szwagier Thomas, który od małego śmigał na motocyklu w Danii.
Crossy i ścigacze, wszystko to przerobił.
Natomiast gdy opowiedziałem mu, że chcielibyśmy być we władaniu tak potężnej maszyny jak Chopper, zerknął na mnie i mnie wyśmiał.

Nigdy nie zapomnę tego co powiedział:
"Słuchaj, nie rób tego. Kupisz sobie go jak będziesz miał około sześćdziesiątki, nie teraz. Czy chciałbyś w Twoim wieku, ubrać się w skórę, jechać 40km/h gdzie siodło odbija Ci dupę i robić głośne BULA, BULA, BULA?"

Szybko zrezygnowaliśmy... przestawiłem filtr na inny typ - sportowy/turystyczny.

25 września 2012

Interpretacja potrzeby, konieczności lub chęci.


Siemanejro!

jako że jest to mój pierwszy blog, wpis, kontakt z przelewaniem myśli i sugestii na elektroniczny zapis binarny chciałem od razu poprosić o wyrozumiałość :) ale czytajcie i czerpcie wiedzę tajemną.

22 lub 23 września 2012, słoneczne popołudnie, gdy dziwnym trafem wskoczyłem na pomysł osiodłania dwu kołowego rumaka – co lepsze? Raz w życiu tylko siedziałem na crossie jak miałem tyle co młoda dobra butla z winem (tanim) czyli jakieś 16 :)
Nie wiem skąd pomysł. Nie wiem nawet jak na to wpadłem. Sprawa wydawała by się być prosta. Siedzę w kuchni, zerkam na okno, słońce świeci, jeb - włala, jest pomysł, eureka, przez chwile coś stukało mnie w głowe... odczucie jak pomysłowy Dobromir... no ale jak to? NO JAK?
Z nudów?  z potrzeby? z konieczności, z chęci... a może z samego piekła pomysł się zrodził?

Logiczne, wiadomo: wiąże się to z niezbędnymi działaniami, gdzie najpierw trzeba zdać prawko, na to trzeba wydać kasę z oszczędności, potem oczywiście motocykl, na którym nie miałem pojęcia, w jaki sposób się jeździ, o ciuchach/bezpieczeństwie wtedy nikt nie myślał (a to równa się drugi koszt motocykla, ale o tym później).

Włączyła się kombinatoryka, jako że umysł ścisły długo mi to nie zajęło, więc natura moja odezwała się w pełni sił. Faktem jest, że uwielbiam przygody z adrenaliną lub dziwactwa kontuzjogenne,  ale największym z tych wymienionych rzeczy wyzwaniem była konfrontacja. Długo nie czekając w efekcie postanowiłem zapytać żony co o tym sądzi :) ... 
Impuls poszedł, wystartowałem z pytaniem streszczonym w słowach kilku w stylu jaskiniowca typu, co myślisz o prawku na A ... blablabla ?

Czekałem… najzwyczajniej w świecie czekałem….
Szczerze to czekałem aż przysłowiowo jebnie mi liścia, w niemej odpowiedzi niezrozumienia, że znów wymyślam i szukam sobie drogich, niepotrzebnych zajęć i możliwości wydania kasy.
No bo przecież mógłbym z nią po prostu usiąść oraz rozkoszować się naszą wspólna obecnością, zważywszy na to, że jesteśmy po uroczystości składania przysięgi w budowli średniowiecznej pod wezwaniem imienników mojego oraz brata (Pawła i Piotra) od 15/09/2012r.

A jednak, kochana Gwiazdeczka ma stojąc w kuchni, obróciła się mówiąc:
„Żartujesz? Oczywiście, że to fajny pomysł, zawsze chciałam jeździć na motocyklu…”.
Poczułem się tak dobrze, jakbym sam sobie wycinał zdrowe nery na sprzedaż i oczywiście zabawa z wydanej kasy dla nas!
Cały mój światopogląd wywrócił się do góry nogami.

ZACZĘŁO SIĘ!