17 grudnia 2012

Promocja? czemu nie.

Psychicznie dorastam do kwot jakie muszę wydać na ciuchy.
Nasz portfel już piszczy!

Ponownie uruchomiłem tablice i allegro, znajdując co raz to nowe rzeczy.

Lewemu udało się wyrwać całkiem zacny kombinezon Dainese rozm. 52. Sprawdziłem go na sobie, rozmiar ten sam. więc śmiało mogę zamawiać taki krój.

Za gówniarza biegałem w skórach i glanach dlatego teraz za skórami nie przepadam. Trochę mi ciąży i jest nie wygodna. Nastawiłem się psychicznie na tekstyl.
Sprawa prosta, wygodniejszy, łatwiej uprać, w niektórych kurtkach można chodzić na co dzień i jak wpadam do pracy to nie muszę ściągać z siebie kombiaka z gołego dupska jak pan w klubie nocnym.

Niestety, ciągłe naciski z zewnątrz na kupno skórzaka zaczynają być dołujące.Fakt, wygląda się w tym lepiej, ale mimo wszystko gdyby się zdarzyło, że kupię skórzany to kolejny jeszcze przed sezonem musi być tekstyl!
Wyszukałem fajną ofertę w ZST kombi firmy SHOEI, kurtka 52, spodnie 54 + buty Sidiki.

Wszystko w kolorze niebiesko czerwonym. Przymierzyłem , ale był już tak zmęczony i rozciągnięty, że odpuściłem. a samych butów nie chciał zawodnik sprzedać bo jest to komplet.
OK, szukamy dalej.

Zjawiłem się w Świętym w środku tygodnia pytając o jakieś fatałaszki. Od razu pytałem o coś w miarę jasnego (wiem, że to błąd) aby widać mnie było na ciemnej maszynie. Najbardziej w świecie uwielbiam połączenie czerni, bieli i czerwieni - zestawienie takie jest dla mnie odpowiednie do przyjęcia.

Pomarudziłem z godzinkę bo wybór mieli duży, no ale nie bardzo chciałem wydawać trzy tysie na starcie - jest to dla mojego bezpieczeństwa, wiem. Ale mimo wszystko używke w dobrym stanie można mieć za 50% tej ceny.

Wróciłem do domu.

Przejrzałem u nich na stronce tekstyle i skórzaki. Wpadła mi w oko cena oznaczona na czerwono - 1699zł za skórzany kombi Arlen Ness'a. Zaświtało, przeliczyłem, chyba sprawdzimy go jutro bezpośrednio na sobie. Pokazałem Moni, stwierdziła że będzie idealnie do mnie pasował. Mankamentem było to, że był to ostatni rozmiar... szczęście w nieszczęściu że było to 52.
Trzeba było się spieszyć bo lepsza okazja może się nie trafić.

Pojechałem na drugi dzień raz jeszcze. Na pewno mieli mnie już dość, no ale cóż. Klientów się nie wybiera, sami przyłażą.
Zdjęli mi kubrak z wieszaka. Podali do ręki - ciężki, tak jak się spodziewałem.
Świetny zapach nowej nie zaimpregnowanej skóry, zameczki chodzą jeszcze ciężko.


Kolor mocny bo połączenie bieli, czerwieni, czerni i trochę złotego - wydawało mi się, że nie bardzo taki Arlen odpowiada stylowi Gixa, ale po dłuższym na myślę i przyswajaniu swojej wizji wyglądu właśnie w tym kombiaku przyznam się, że mam w dupie jak tzw "parkingowi motocykliści" będą na to patrzeć i komentować. Z resztą nie kupuje go pod motocykl, tylko przy zmianie na wersje bardziej sportową i tak jest uniwersalny. Zważywszy na to, że nastawiłem się jeszcze przed sezonem na tekstyl.


Przymierzam, pasuje idealnie jak na moją atletyczną budowę (niski, szerokie plecy i uda) - zawsze był z ciuchami problem, ale nie tym razem.

Micha się cieszy jak dziecku z kinderniespodzianką. Dzwoni żonka i pyta czy się udało?

odpowiadam, że... rozmiar za mały, a innego nie mają, niestety i tym razem nie trafiłem.
Rozłączam się... :D

 OCZYWIŚCIE, pakujemy Arlena, fakturka na przelew, wskakuje do auta i jadę do domu.
Będzie ubaw.

Wpadłem do domu trzymając w ręku na wieszaku nowy nabytek... z uśmiechem syknąłem "Żartowałem"

Monia też się ucieszyła, karząc natychmiast w to wskoczyć. Zadowolona.

Robi wrażenie... niestety poczeka kilka miesięcy w szafie bo do sezonu daleko. Chyba z niecierpliwości to będę w nim siedział wieczorami przed TV :)

PS - trzeba zakupić inne buty i czas na szukanie ciuchów dla młodej.





6 grudnia 2012

Egzamin cz.2 ... czyli jak pogoda może skutecznie spieprzyć dzień

Poranek. 6 grudnia 2012r.
Wydaję mi się, że opanowałem na tyle mocno praktykę, że zdam bez problemu.
Ale, ale Panie kochany - są pieprzone mikołajki więc chyba nie okażą się na tyle dużymi skurwielami jak ostatnio i zrobią prezent pokrzywdzonemu ostatnio bidolowi stargardzkiemu.

Za oknem ciemno, lekko wilgotno, temperatura około 2 stopni.

Uda się, uda bo musi!

Zarzuciłem śniadanie, poczekałem na Monie bo oprócz egzaminu miałem misję zawieść ją do pracy w Szczecinie.

Wpakowaliśmy się w auto ze wszystkimi potrzebnymi dodatkami jak ciuchy, pas na nerki, rękawice.

Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że dziś! właśnie dziś dopnę swego. Powietrze śmierdzi sukcesem.

Jedziemy... ale co jest? zaraz po wjeździe na Płonie zaczyna pruszyć śnieg...
Wolne żarty, chyba nie odwołają egzaminu.

Nie mam wyjścia jestem już 30km po za domem, zostało 20km.

Przed wjazdem na estakadę było już kompletnie biało, śnieg sypał przebrzydle niewspółmiernie do tego co mówili w TV.

STOP, długi korek, ciągnie się z kilometr. Gdzieś na końcu policyjne światła.
Myślę sobie "żesz w mordę kopanego jeża, jeszcze tylko tego brakowało".
Wypadek, nic poważnego, ale do celu jeszcze daleko, a czasu coraz mniej.

Złapałem za telefon, jak Monia poradziła - ostatnio była wyrocznią więc wolałem postępować jak radzi. Stojąc w korku zadzwoniłem do sekretariatu i mówie, że spóźnie się 10min bo jest wypadek i nie dojadę na 8:00 na Golisza.

Ona na to spokojnym głosem "Jeżeli nie ma Pan nic do roboty w Szczecinie to radze zawrócić, egzaminy od dnia dzisiejszego są już odwołane do marca".

Przeszło mi przez myśl, że chyba mnie robi ewidentnie w ciula, no ale ona jak ona. Chyba nie żartuje?!

Zdecydowałem się jednak pojechać do celu. Skonfrontowałem fizycznie wiadomość z tą samą Panią która to poradziła mi zadzwonić w marcu i dowiedzieć się kiedy mogę zdawać.

Po raz kolejny ze spuszczoną głową jak pies! jak kundel! poszedłem na faje i do samochodu.

W ciszy odwiozłem młodą do pracy i pojechałem na KFC, następnie do domu.

Kurewa mać! czy w roku 2013 będę musiał oszukiwać system sprawiedliwości, jeżdżąc przepisowo w mieście bo... nie mam pozwolenia na prowadzenie suzuczki ?

PS ... a Lewy już zdał... FUCK !

3 grudnia 2012

Nowe butki

Jeździe w adidasach mówimy STOP. Przed drugim egzaminem chciałem dokonać przydatnego zakupu.

Padło na buty czyli decyzja o zakupie chociaż jakiegoś substytutu który będzie cieplejszy i sprawiał wrażenie bezpiecznych.

Wybór w sklepie BIKESTAR wypadł na produkt Polo Drive.


Typowe buty turystyczne, cena niewielka bo około 300zł.

Wzmocnienie palców, kostki, goleni i pięty - wydają się być bezpieczne.

Wygodne do jazdy jak i do chodzenia. Nawet w chłodne dni trzymają dobrze temperaturę. W lato pewnie będzie basen w środku, ale nie można zbyt wiele wymagać.

Pasują do różnych ubiorów. Kombi tekstyl lub skóra i jeansy.

Jestem zadowolony.