24 lutego 2014

Ale, ale, ale... czyli rozkmina z początkiem 2014.




Wszystkie głosy, sugestie, budżet a raczej jego deficyt i sploty wydarzeń upierały się ochoczo oraz zmuszały mnie by zapomnieć o sezonie motocyklowym w 2014.
W roku ubiegłym decyzja o sprzedaży Suzuki została podjęta w oparciu o szczytny cel. Ogłoszenie umieszczone wisiało na jednych ze sławnych portali.
Czekałem, odpowiadałem na zadawane mi pytania, odpisywałem na maile, odbierałem telefony, umawiałem zainteresowanych – którzy de fakto nigdy się osobiście nie pojawili.
Raz nawet z Lewym podczas remontu pokoju dla dziecka, znaleźliśmy moment i usilnie przy chyba -10C staraliśmy się odpalić Gixa po trzykrotnym ładowaniu akumulatora. Próby spełzły na niczym, więc po kilku godzinach około 24ciej, specjalnie dzień przed umówionym klientem odpalaliśmy już moto na baterii z SVki. Sąsiedzi na pewno nie byli zadowoleni z czasu działania, ale cel uświęca środki. Niestety klient nie przyjechał. Ot, co… taka sytuacja.
Nie twierdze, że się nie starałem go sprzedać. Nie śmiem twierdzić również, że gdzieś w środku czułem, że to się chyba nie uda – nie była to kwestia ceny :)

Oczywiście w między czasie padało milion dziwnych pytań:
- Sprzedam go... ale dziecko to nie koniec świata i nie powinno blokowac mi marzeń które już trzymam w garści.
- Zniżę cenę bo można szybciej sprzedać ... ale zaraz sezon, będzie łatwiej i mam czas, a czas to pieniądz.
- Zostawię sprzęt... ale czy napewno będę jeździł rozważnie ?
- Będę wykonywał tylko krótkie trasy do pracy, żeby zonie samochodu nie zabierać... ale czy przy powrocie do domu nie zrobię małego kółka o średnicy 50 km?
- Części nie kosztują wiele ... ale co gdy mała będzie potrzebowała budżetu bardziej niż Gix ?

Bla, bla, bla...


Nadszedł luty z uderzeniem ciepła i okryciem wrażenia pełnej wiosny. Jak to stwierdził kolega „mrówki wylazły na powierzchnie, zimy już nie będzie” Pierwsze motocykle wyjechały na ulicę kusząc swoimi dźwiękami.
Starałem się znacznie lekceważyć otoczenie, lecz w ubiegł weekend podczas spaceru na wysokich obrotach przeleciała koło mnie żółta CBRa. 
Przeszło przeze mnie elektryzujące uczucie chłodu oraz ciarki. To był ten moment… gdy doszedłem do wniosku, że jeżeli nie opchnę konia do końca miesiąca to sezon na motocyklu zacznę – ewentualnie go nie skończę, oczywiście z powodu sprzedaży. Innych wydarzeń nie dopuszczam do myśli.

Wiele czasu nie brakowało, aby rozejrzeć się za częściami. W końcu już kilka elementów trzeba wymienić jeszcze z powodu poprzednich właścicieli.
Napęd zamówiony (zębatki JT + łańcuch Rk), lada moment odbieram też baterie firmy Varta.
Jak co sezon należało by zmienić olej wraz z filtrem. DOT 5.1 był wymieniany w poprzednim roku, sprawdzę tylko kolor, ale ten sezon powinien jeszcze spokojnie nadać się do użytku. Szczególnie, że cała zima spędzona pod przykryciem w suchutkim garaży przy plusowej temperaturze około +2C.

Teraz Tomaszek załatwi mi u swojego kolegi usługę wymiany napędu i… przy pierwszej dobrej okazji trzeba sprawdzić maszinu!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz