Nie dawno wszedłem do domu, dzwonił ojciec pytał się co u mnie słychać bo się martwi. Gdy zapytałem dlaczego, powiedział mi, że zdarzył się tragiczny wypadek na motocyklu. Odparłem znacząco, żeby na pewno zrozumiał, że dopiero wróciłem ze ścianki wspinaczkowej i to autem, więc u mnie wszystko OK. Mimo wszystko niepokój w głosę pozostał... no i ten dreszcz na plecach.
W sumie słaba sytuacja ponieważ właśnie dziś był już jeden pogrzeb motocyklisty - czy potrzeba kolejnych ?
Ciekawość nie zna granic. Włączyłem infiltracje i wiadomości.
Sprawdziłem na FB, wszyscy stawiają świeczki, mignęło mi imię Artur.
Później na GS24 sprawdziłem opis i zdjęcia. Nie wyglądało to najlepiej. Straszne.
Przebieg był zwykły, prosty, prozaiczny.
Kierowca autem Oplem Astrą wymusił pierwszeństwo skręcając w lewo do netto w sposób kolizyjny. Motocyklista uderzył w bok. Z tego co widziałem na zdjęciach jechał w kasku bez-szczękowym, natomiast bardzo niefortunnie szyba auta zrobiła swoje... Rozpoczęła się akcja reanimacyjna, niestety... [*]
Zmarł w karetce, Artur W. lat 29.
Chodziło mi po głowie kim on jest, może znam... w końcu na FB pojawia się obszerny komentarz na ten temat i moje najgorsze przypuszczenia się potwierdziły...
Bardzo mi przykro mi Wilku!
Powodzenia na błękitnych niebiańskich autostradach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz